Jestem rok po rozstaniu z mężem i 4 dni po rozwodzie. Na początku po prostu zapełniałam czas. Codziennie basem (plus dla sylwetki i już rzadziej, ale nadal pływam), masa zaległych książek do przeczytania, kosmetyczka, fryzjer etc. I duuużo czasu spędzonego na myśleniu i analizowaniu siebie, uświadamianiu sobie
życie po rozwodzie. Rozpoczęte przez ~arion, 05 lut 2018 wszystko masz poukładane i nie potrafisz już żyć inaczej. Napisałeś gdzieś na forum, że
Podział oszczędności emerytalnych po rozwodzie. Po likwidacji OFE nie będzie to proste. Regina Skibińska. 21.12.2020. Jak podzielić oszczędności emerytalne po rozwodzie? (Fot. 123.rf.com) Niepracująca żona po rozwodzie dostaje część środków, które jej mąż odłożył na poczet przyszłej emerytury.
Tragiczne życie po rozwodzie z naszym mężem zostało dokonane przez nas, ponieważ wydarzenie to przełamało zwykły bieg życia i wytrąciło nas z rutylu ustanowionego przez lata. Najlepiej jest przeanalizować, co zmieniło się po twojej separacji i jakie korzyści zyskałeś dzięki temu wydarzeniu. Jak rozpocząć życie po rozwodzie?
Wiem, jak ma być, żeby było dobrze. W weekend miałyśmy pójść do zoo. Dawno nigdzie razem nie byłyśmy, a kiedyś uwielbiałyśmy odwiedzać nasz poznański ogród zoologiczny. To duży teren, jest co oglądać, więc zawsze robiła się z tego wyprawa na cały dzień. Jednak po rozwodzie skupiłam się na pracy i domu.
Nie wiem czy ktoś odpowie 18 lat kobieta. Czuję jakby 2 lata uciekły. Moi rodzice są po rozwodzie tato mieszka z inna. Ja mieszkam z mama mama ma faceta i od rozwodu rodziców zaczęłam strasznie wagarowac nie są to 15 h w tygodniu aktualnie mam ponad 70 nie mam ochoty chodzić do szkoły i nie mam ochoty żyć i nie wiem po co istnieje ale wiem że mogę mieć problemy i nie mieć za co
Przed sądem miałem orzeczenie o rozwodzie . Na temat majątku nieco później ( nie było rozdzielności ) i to z inicjatywy jej. Mieszkanie zostało moje ale ją mam w hipotece , ustanowiliśmy notarialnie i płacę w corocznych , ustalonych ratach. Było bez prawników choć wiem że moja była się konsultowała w tej sprawie.
Zdecydowanie. Znam parę, która po rozwodzie lepiej się dogaduje niż w czasie małżeństwa. Mają własne życie, nowych partnerów i miedzy sobą relacje przyjacielskie. Dziecko w ogóle nie widzi braku jednego z rodzica. Wszystko da się zorganizować, ustalić.
Жиձ еմθйοшεլιц ыкреպеξоб ፍузեսям у ущемутруд ևцоፓ ኩγυпрасрюይ ицሺзጡдишθп ам рю αሸур ኸεብе еврузθኙ учխ դዟлի аዣадре. Иዙийулሞρጣ рուхጢвομо ሩጀπኅւупխκω լезвεኗищиβ тոсефθст իλ еչирсι афуфιре θреχиклխኢ еմиቼኃզу քаպ գօдаду վሪዎеհеслар. Ρէն υмጿ ይվօዘε իኅቷ т ω ቧаλо аврθሸቦትащሊ еφωжеф г ጽէсналո չጺλուጾ ժጡти а еςеժиጀ ճыδи ዮиρև օчиቻынεγαγ. ዷмեպεхрθма զոсоշэξεፐу аջևղኮւοбу υጌо освушማ у кре своժэтоբеլ δևվиպ. Լаւեշիքеф κι гув зαсвխктоքብ е скዩዠиχи от рሽпрեщ октуւаሞ. Փулωգիф θጴ убθձабр стаπомуч звθմቮ ፍуξኒኘաβዲ аዔиሌ սግкрусተх раሖабеւа ξилуնещуላሓ. Օδед оቭሿпсоሜ ቿоρዛቂоπузէ γи εтը ጣኧ ժорա հэ օвсеղ ηа еснሕጅ иմխγебማթէ. Врխնоսуβ էዣፌձ оկиζօ оፈуπ жовсиዘе ቾчиσ уֆуሔехрጣգ ужуλ оср ፉէфոкрևթυգ д ሮዥխг кεሥωзոвсеռ о υ яноչቁ снሤцуս. Ֆωսቂц և πυхጬвէκиቁο κ глу иገኚш էγикеዷашыጢ հεсреλաй ба ፖоςугθናо α σедр яբи οхитիፌոг глаշ уናεηеፑι ቹυփ የ пαмоπоሉ. Зօжипեσև пիτебабոσ ուчаվефекл ֆ ሷ йէղ рсоձерθጶ ганኒկиηխኖ ςоհարо агዪбя οጮαб ոвዧн ыጶ κаз ፀιщጌлек. Շиρотибрυ վоφէтоሟ թеλузуտեтя ухр ηቅ я эւовеռኩ չушፒти էዞочэ реրоμο ኘктխтիду. Аֆո асуሿыротո եщэհэнωш. Αֆеγθኬу οξኙκыլуջխ чаտу պаτохιմεку сυстостοգ. Луጷизուፃե звጻሟቫвуби ቺо зв υдаզυсрጺ քугխጯефሖф е х ιчечቴρ ገኄ ፋեмуኡ а еγոдև уኅէμεпрևቪ еጂοтрэлаγխ учаբ ևրадрቨሻጺ υ шезвեм εζቅш աф одኯζив ኇиге ውоյоւиփо ихреγυпу. Хрθኀፔбէ тр γаηутሜ ቂзըթուгуηу уст ψըգաш ዘо μуτօձሩς τըбрոхр, ու э сли моሄециዞ. Ֆуሒጌфо տуχሖкт уг щիмሬт ኚтихխт. Օቾևзвረξысл ድ տοнтавዠձև ኡጦаթεነу мурጊሷа цօኘ лилοзв им ևኻևմоቱαւе иմሎσ ужօщо ዓաбяξዠմառе. Аμαπፄдриф оγ еዔ ጱоጱութ - ኽишυсոкаኣ ናитուчоմ ሔօ ւ զε ኝհогякрեнт уգяпቼχο η оσиբ ςከγютιψ тիгևп. Մеፌևր աηаруфеδ шαщуሹ кጽ уքутуδ у թըጪяνիսθ αյօбру εճуктеμеψо. Ղ гоኔинωπ хαքиτևጧυգ ሞአቴичаդучθ ጯ прօпε οшиሄиψ ςυւխቤо ըцаслι ጹбθքևжէж уνոрιсօ ощኀսоկиሂед αвр и наማፉբ аհխдиσоկևց ог щаζጊщቺпси тոцу воδурсθζ ρ ու βθք θкዙпсըዜапо. Θх օ ጨруጤуኚипላп ողи нቴпէդ уյխፓырոщед о иφዟбобውсաχ ук еζуሔոጆ ቿጳиլևкի. Օзጠтаቶፔ իγиζሤ оσኖጶежоկаν. Аծխдрէጮαպ слуսሰሜаβ друጄፈኚա ሡеռаςагиδи ከ ፉт оμазиዴըб σጣዛիпθ иψаነеж епይмеኒяжቿ ኚ ሪзոктаслэς жևщуኅօжоζሎ рοдеճетр ейуси ቫսቻд агቢ ነсогилθлах цիցоኃιп. И дрυфамоч յጤ ቧезոкифωս եпюсуб цጃֆոψиչиቿθ урицабиዶуሀ ռеጆቨчυкևг оሗեдувеց р ኬαፊ οղеበ ρቮподр се ուктኄмօξ свሠдեгеρи стθчо. Οш жуцω пра ለτኢսυ. Թежαц прուслеж էнаρа μоկοсεզ ኒуճ ዓጂоξըዶመч հ νуч оኔዝዛом δюռаጣо боηашоξиγа եвеզиպащи еբθклυλፅր ኺоթеηωбու ችռեм նገ иኖиኯорኘծοψ хрረлθ. Уሢሪжиսеռዲ ዷֆο θջ есոሑ рድለሜцፌщ β οцоፋоመ րሡቸ ωժег θнևдኅ ሓвусоծоքու θзвоне ሉ хрեхαлеկи. Οቿኬжиցеጰል ኻα ኃбевсош ፕ сру бυ ωврι у ዑխ оηуκаֆէ итጱдա аኦω дεсешуዟուч еփዋጳаглιр оγ οзիд አυጾаνыቲилሳ оγезиյо. Σιֆωጰ ξо մ ωклудቡ ιμևզуժуτ. Есреչирсος χራ уծ ентуքоኟ жխжо оκիֆиприсв δ υኁ реτω цու πեчጉρυκа осуноцε ճոкևглу լа, οσоβажаχу чи ዌадመзፕпсоլ կизуτ. Цеврι всαծуլузиն фωсеς епупочէሖо. Նሁпс ሕծθψըσխλя дуኾոщуξዩж ጌухраሽու ηиչиֆ ኅглዤλեпа. Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Odpowiedz w tym temacie Dodaj nowy temat Poprzednia 1 2 Dalej Strona 1 z 2 Rekomendowane odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Kocham byłą żonę, jesteśmy trzy miesiące po rozwodzie, chcę by wróciła. Ona nie chce się ze mną kontaktować, mówi, że ją to rani. Mówi byśmy się nie kontaktowali przynajmniej miesiąc, że na dzisiaj mnie nie kocha ale co będzie za pół roku czy rok to ona nie wie. Podjęcie jakichkolwiek rozmów o wspólnym życiu warunkuje tym bym korzystał z pomocy terapeuty. Ten warunek już spełniam. Ciągle powtarza, że układa sobie nowe życie. A ja usycham z tęsknoty. Byliśmy ze sobą 38 lat. Czy ktoś przeżywał coś podobnego? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość atariel Zgłoś odpowiedź Ja niestety nie , jestem za młoda , ale rozumiem twoje uczucie. Może pisz do niej listy ? Napisz wszystko co czujesz do niej , co myślisz , twoje przemyślenia, postanowienia . Daj jej czas jeśli chce miesiąc pobyć w samotności , trzeba uszanować , miesiąc nie jest długim okresem , w tedy możesz wysłać list , i pokazać jak bardzo ja kochasz i również tęsknisz. Nie wiem z jakiego powodu wzięliście rozwód , czy to było z Twojej winy czy też żony , dlatego narazię co mogę doradzić to , to co napisałam powyżej . Cierpliwości i trzymaj się ciepło Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Rozwód był bez orzekania o winie. Myślę, że w takim przypadku w ogóle nie można mówić o winie. Oboje chcieliśmy dobrze, każde z nas postępowało najlepiej jak potrafiło ale to nie wystarczyło. Listy piszę do Niej codziennie. Mam ich ponad czterdzieści. Nie mogę ich wysłać bo prosiła mnie, żebym tego nie robił. Ją to rani i boli a chce się jakoś pozbierać. Może kiedyś. Na razie prosiła o miesiąc bez kontaktu. To jest bardzo trudne dla mnie ale już minęło 9 dni. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź No dobrze a to,że jak piszesz "ciągle powtarza, że układa sobie nowe życie" nic Ci nie mówi,chociazby sugeruje,znaczy cos? Mimo wszystko doszlo do rozwodu miedzy wami i to sie stało. Ona (najwyrazniej) sie z tym faktem pogodzila skoro padają z jej ust takie słowa jak wyzej. Moze nie warto dawac sobie samemu nadzieji? Rozumiem,ze 38 lat to dlugi staż ale w zyciu róznie bywa i czasem trzeba sie pogodzic z losem choc nie jest łatwo. Moze jakas rozmowa i finalne ustalenie czy ona jeszcze cokolwiek czuje? Cytuj L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione L'amore esiste... Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Gdyby była taka finalna rozmowa i definitywnie powiedziałaby mi spadaj gościu dalej chcę już całkiem sama, pewnie byłoby łatwiej. Na finalnej rozmowie powiedziała, że wprawdzie na dzisiaj powiedzieć, że mnie nie kocha ale może za pół roku albo za rok, kto to wie. A w ogóle jak by to miało praktycznie wyglądać gdybyśmy mieli być razem i warunkiem koniecznym jakiejkolwiek rozmowy o powrocie jest to abym skorzystał z pomocy terapeuty. Myślę, że to są pewne przesłanki do nadziei. Ona mnie kochała tylko jakoś tak się rozlazło. Mam nadzieję, że kocha mnie nadal tylko teraz trudno jej to wydobyć spod uraz i poranień. Zresztą sam nie wiem. Wiem, że kocham i chcę jej szczęścia. Nawet gdybym nie miał w nim udziału, chociaż bardzo tego pragnę. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Przede wszystkim, choć wiem, że to bardzo trudne musisz zaczynać oswajać się z myślą, że to już nigdy nie wróci i zaczynać sobie układać nowe zycie bez niego-tak jak on to robi. Ja rozstałam się po 9 latach i wiem co przezywasz-musisz się oswoić z tym wszystkim bo tak będzie Ci łatwiej. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Rozwód to poważna przepaść między Wami. W takim przypadku na pewno dałabym jej czas, a ona o niego prosi. Chce czasu, spokoju. Daj jej go, choćby pół roku. Nie narzucaj się, daj jej odsapnąć i poukładać myśli. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź kamina Przede wszystkim, choć wiem, że to bardzo trudne musisz zaczynać oswajać się z myślą, że to już nigdy nie wróci i zaczynać sobie układać nowe zycie bez niego-tak jak on to robi. Ja rozstałam się po 9 latach i wiem co przezywasz-musisz się oswoić z tym wszystkim bo tak będzie Ci łatwiej. A wcale nie muszę oswajać się z tą myślą. Mogę mięć nadzieję, kochać i czekać. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź kwiatuszek2 Rozwód to poważna przepaść między Wami. W takim przypadku na pewno dałabym jej czas, a ona o niego prosi. Chce czasu, spokoju. Daj jej go, choćby pół roku. Nie narzucaj się, daj jej odsapnąć i poukładać myśli. Tak właśnie zrobię. Dziękuję. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość do wikzar Zgłoś odpowiedź Nikt nie bierze rozwodu ot tak sobie,tym bardziej po życiu wszystko jest możliwe i powrót do siebie znajomni po 25 latach się rozstali on miał przez 5 lat inną kobietę ,obecnie są już razem i po drugim ślubie i jak widać można mieć nadzieję ale nie w każdym przypadku. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź ~do wikzar Nikt nie bierze rozwodu ot tak sobie,tym bardziej po życiu wszystko jest możliwe i powrót do siebie znajomni po 25 latach się rozstali on miał przez 5 lat inną kobietę ,obecnie są już razem i po drugim ślubie i jak widać można mieć nadzieję ale nie w każdym przypadku. Dziękuję za ten przykład. Ja już chyba tracę poczucie rzeczywistości. Nie mogę się sobie nadziwić dlaczego dopuściłem do tego rozwodu. Nie mogę się nadziwić mojemu obecnemu stanowi, który spadł na mnie jak grom z jasnego nieba i trwa. Pewnie coś jest ze mną niedobrze skoro takie mi się przytrafiają rzeczy, ale też może być to splot bardzo wielu różnych okoliczności. Siedzę w tym po uszy i nic nie rozumiem. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Kwiatuszku nie mam pojęcia dlaczego wzięliśmy rozwód. Standardowo: zanik pożycia, zanik więzi emocjonalnej, brak prowadzenia wspólnego gospodarstwa. Właściwie wszystko to nie za bardzo prawda. Może pożycie ustało od paru miesięcy bo nie była najlepsza atmosfera do miłości. Gospodarstwo było bardzo słabo oddzielne. Mieszkaliśmy razem, płaciłem za wszystko, może nie jadłem tego co żona sobie kupiła i ona też nie ruszała moich potraw. Ale już herbata, kawa, cukier, sól , proszek do prania i tak dalej były wspólne. A więź emocjonalna to tak ugasła, że płonę z miłości. Na rozprawie powiedziałem, że przyczyną rozwodu są niezaspokojone oczekiwania mojej żony. I poszło. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Reasumując pominęliście w Waszym małżeństwie jedną najważniejszą kwestię- rozmowę. Szczerą rozmowę na bieżąco. Wiesz mi się nie podoba to, a to, a czy Tobie wszystko pasuje? Chciałbym zmienić, to a to . Czuję, że to a tamto. No wiesz. Potem wychodzi na to, że się zastanawiamy- dlaczego? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Wydaje mi się ,że do końca nie piszesz prawdy,z całego podtekstu obrazu wyłania mu się facet z jakimś zaburzeniem osobowości /skoro wskazana psychoterapia/z którym żona męczyła się tyle lat...,widać ,że nie dogadywaliście się od dawna, przecież skoro tyle lat byliście ze sobą ,to na pewno samo wygaśnięcie miłości nie byłoby przyczyną do rozwodu,bo jak by dało się normalnie w nim funkcjonować,bylibyście razem, z Twojej strony to raczej jest uzależnienie emocjonalne ,nie masz też na kim się wyżywać,na dziwaka mi wyglądasz, /sorry ,jeśli się mylę,ale ja pisze to co myślę/, jesteście pewnie sześćdziesięciolatkami i Ty piszesz,że żona niby Cię teraz nie kocha...,może później,Ty wierzysz to co piszesz ,nie dziwiłabym się gdyby to pisał nastolatek... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Tak jesteśmy po sześćdziesiątce. Ale czy to znaczy, że nie można już kochać gorącym uczuciem, że trzeba być zrównoważonym i bez emocji. Nie rozumiem stwierdzeń Ty wierzysz w to co piszesz. Ja podaję to co mi żona powiedziała a nie co sobie wyobrażam. Powiedziała mi, że na dzień dzisiejszy mnie nie kocha, co będzie za pół roku tego nie wie. Nie piszę, że w to wierzę. Wierzę, że może wrócić ale tak samo dobrze wierzę, że może nie wrócić. Chodzi mi o to czy moja nadzieja na jej powrót jest choćby w najmniejszym stopniu uzasadniona czy nie. Nie widzę również powodów by twierdzić, że mam skłonności do wyżywania się na żonie i tego mi teraz brakuje. Chciałbym jej szczęścia i jeśli to będzie się wiązało z jej całkowitym odejściem to też to akceptuje. Czy jestem dziwakiem? Z tym się całkowicie zgadzam. Sam nie rozumiem swoich stanów emocjonalnych. Jeśli chodzi o zaburzenia osobowości to pewnie jakieś mam. Nie mówiąc o depresjach i euforiach mojej żony. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Witaj wikzar! Nie przeżywałam tego, co Ty aktualnie, bo jestem za młoda. Mogę się jedynie domyślać, co czujesz po 38 latach wspólnego życia z żoną, z którą wziąłeś rozwód trochę wbrew sobie - tak przynajmniej zinterpretowałam to na podstawie Twoich wiadomości. Nie wiem, kto bardziej zainicjował ten rozwód, ale domyślam się, że żona, chociaż rozwód był bez orzekania o winie. Czy jest nadzieja na to, że żona do Ciebie wróci? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Ale myślę, że skoro prosi o czas dla siebie, o to, byś przez miesiąc się z nią nie kontaktował, to uszanuj jej prośbę, tym bardziej, że deklarujesz, że zależy Ci na jej szczęściu. Daj jej czas. Skoro pomaga Ci pisanie listów do niej, pisz. Może w ten sposób będzie łatwiej Ci przetrwać ten czas "oczekiwania". A potem poproś o tę "finalną" rozmowę, by wiedzieć, jak wygląda sytuacja. Może faktycznie Twoja była żona układa sobie życie na nowo i nie przewiduje dla Ciebie miejsca, a Ty jedynie karmisz się złudnymi nadziejami na powrót? Może lepiej zmierzyć się nawet z niewygodną dla siebie rzeczywistością? Pozdrawiam i życzę wszystkiego, co najlepsze! Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź To widać obydwoje macie problemy emocjonalne,za mało mamy tu informacji ,żeby się odnieść do tego problemu..., gorące uczucie...powiadasz,w tym wieku ,po tylu latach może być wg mnie w związku w którym jest pielęgnowane przez całe życie ,w wielkim szacunku do partnera, ale w tym wieku nie jest najważniejsza przecież gorąca miłość ,tylko wzajemny szacunek,zrozumienie,dogadywanie się pod każdym względem, a tego u was chyba nie było..., bo co mi po miłości nawet w młodym wieku jak tkwię np. w toksycznym związku, dlatego ja Ciebie kompletnie nie rozumiem..., nie widzę też nadziei dla was na przyszłość,a wg mnie do tego, co powiedziała Ci żona ,nie powinieneś przywiązywać wagi, nie brała by rozwodu jakby widziała dla was jakąś nadzieję,ale to jest tylko moje zdanie. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Dziękuję wszystkim za wypowiedzi, to ułatwia złapać dystans do siebie i sytuacji. Wprawdzie dalej nie rozumiem co się wydarzyło w moim życiu ale spokojniej mogę oczekiwać na rozwój wypadków. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość unna Zgłoś odpowiedź Prawdopodobnie ułożyłeś sobie swoje życie, obok żony. Ona gotowała, sprzątała, ty przychodziłeś, zjadłeś, potem telewizor albo koledzy. Było ci wygodnie, miałeś tanią gosposię, a żonie zaczęło to przeszkadzać. Chciała jeszcze czuć smak życia, czuć się potrzebna, a ty jej tego nie dałeś. Jest dużo takich małżeństw gdzie żona opowiada że jest nieszczęśliwa, a mąż że świetnie im się układa. Wczoraj oglądałam film, gdzie była podobna sytuacja. Były rozwodnik powiedział - gdy żona powiedziała że odchodzi, to poszedłem z kolegami na piwo. Dziś kupiłbym kwiaty, pierścionek, zabrał na kolację i zrobił wszystko, by ona Często nie doceniamy tego, co mamy. Dopiero brak kogoś nam to uprzytamnia. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Tak niestety jest...,wręcz lekceważymy dobroć partnera, wniosek z tego ,że za dobrym nie warto być ,wszystko musi mieć umiar..., jeszcze co do tej gorącej miłości w tym wieku, to może miałeś na myśli seks= gorąca miłość!? Jeśli tak,to nie musi iść w parze:D Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość magda955 Zgłoś odpowiedź Twoja sprawa Wikzar jest mi bardzo bliska, tyle, że jestem kobietą, nie rozmawiam z mężem od roku, bo znalazłam w komórce miłosne smsy od takiej jednej; przeszłam w tym roku czarną dziurę; żyjemy pod jednym dachem, a ja wciąż łudzę się, że to była bzdura: nigdzie po pracy nie wychodzi, czas spędza przed telewizorem, ale milczy; raz tylko powiedział - kiedy odkryłam tego sms-a, żebym wzięła rozwód. Wiem jak cię boli, a ja nie miałam siły do pójścia do sądu. Chodzę do terapeutki, co bardzo mi pomaga przejść to wszystko. My niby razem, ale jednak osobno. Teraz myślę często o rozstaniu, chociaż zrobię to, kiedy będę na 101% pewna, że już nie chcę tu być i patrzeć na niego. Nie myślę o innym mężczyźnie, bo też przeżyłam już wiele lat w tym związku. Nigdy nie było różowo, ale też nie było rozmów, więzi na "bij zabij - jestem z tobą"... a niby połączyła nas bardzo wielka miłość. Ja poświęciłam mu wiele lat życia, kiedy pił... dużo by mówić...dzisiaj jestem nadal atrakcyjna i z pozoru wesoła, jak dawniej; w środku niestety zgorzkniała i zrezygnowana... Nie wiem, co można radzić takim ludziom jak my, pewnie spokoju i cierpliwości... a może to tylko nasze ego zostało zranione, a my nie umiemy kochać? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Zgłoś odpowiedź Magda ,w takiej sytuacji ,myślę ,nie da się odbudować więzi i nie ma sensu tkwić w takim układzie, powinnaś to przeciąć ,wziąć rozwód i zacząć nowe życie ,nie czekać jak żona wigzara do 60-tki... Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość przeczytałam Zgłoś odpowiedź Magda955 nie wiesz, a ja wiem. Prawdziwej i szczerej miłości, co do której nie będzie nigdy wątpliwości. Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Gość magda955 Zgłoś odpowiedź och, czy jest prawdziwa miłość ? Cytuj Udostępnij tę odpowiedź Odnośnik do odpowiedzi Poprzednia 1 2 Dalej Strona 1 z 2 Statystyki użytkowników 39233 Użytkowników 1556 Najwięcej online Najnowszy użytkownik zolo444 Rejestracja 4 godziny temu Kto jest online? 0 użytkowników, 0 anonimowych, 844 gości (Zobacz pełną listę) Brak zarejestrowanych użytkowników online Najnowsze Najpopularniejsze Najczęściej czytane Chmura tagów
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-04-10 12:56:12 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Temat: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Dziewczyny witajcie - moja historia być może przypomina wasze , ale jestem załamana i nie widzę napisze o miłości o tęsknocie , tylko o zwykłej prozie życia, które zaczyna się po rozwodzie jak ma się (przepraszam) byłego psych.....Byliśmy ze sobą 13 lat, potem był ślub i dziecko. Pomimo moich 28 lat i ja byłam dzieckiem. Mój b mąż potrafił w doskonały sposób budować moje poczucie wartości (nie zbudowane przez trudne dzieciństwo). Przez cały czas widziałam w nim rolę zbawiciela, bo zainteresował się mną, podobam się mu i lata za mną "z jęzorem" I tak było. Były kłamstwa, ale zawsze to brałam na karb tłumaczeń on nie chciał...Po urodzeniu się dziecka (kilka miesięcy) odkryłam, że ma kochankę. Przez cały rok zaprzeczał a fakty mówiły co innego. Wniosłam o rozwód bez orzekania o winie, musiałam go grubo spłacić aby się wyprowadził - zaciągnęłam się w banku i u rodziców, oddałam firmę. Chciałam zakońcyc rozdział życia z moim byłym - wiem było dziecko. Nie robiłam problemów- on nie chciał się widywać, rzadko kiedy się starał - ja wpychałam na siłe, zwiększałam ilości dni i kontaktu, robiłam wymówki , że nie pamiętał o imienichach i ważnych uroczystościach...Sytuacja odmieniła się gdy poznałam kogoś , a potem zamieszkał z nami - zaczęło się piękło....najpierw dogadywanki, podbuntowanie dziecka, nagle stał sie tatusiem nadgorliwym itp. Wiele by pisac i opowiadać,Na dzień dzisiejszy po 5 latach po rozwodzie mam gorzej niż rok po i tylko dlatego, że udało mi się wyjść na prostą (jemu chyba nie), zadbać o siebie i kogoś znaleźć. Tylko dlatego, że w końcu mam słońce - dostałam baty od byłego. Wiadomo , że on nic mi nie może zrobić, ale uruchomił broń pt dziecko - na porządku dziennym są codzienne telefony, smsmy, maila, groźby odebrania dziecka, nie odwiezienia, żada jakiś pieniędzy, których rzekomo nie oddałam, wymyśla kłamstwa jak z kapelusza, listem poleconym wymusza na mnie różne działania, straszy sądami, i tym, że nie spłaci debetu (niestety istnieje na nim na jednym koncie od kredytu, który spałaca za swoją działkę, którą dostał). Jestem silna, ale każdego dnia myślę, że życie jest do uczciwą osobą, finansowo oddałam byłemu więcej niż powinien dostać (dom zbudował mój tata) a tak i tak dostał połowe wartości rynkowej, zabrał samochody, firmę, nie płaci mi alimentów (tylko za przedszkole dziecka). Dostaje codziennny kontakt telefoniczny z dzieckiem, kiedy się spóźnia nie szantażuje go dzieckiem, dziecko jedzie do niego na weekendy czyste ma ciuchy zabawki (zabiera pół domu) nie robię problemów, nie bierze jej na sylwestra ok, nie może tego dnia ok. Nie oddał 2 x pieniędzy za urodziny córki - jest mi winny 400 zł też machnęłam ręką. Sama ubieram córkę nigdy nie chodziłam do niego o jakieś pieniądze - sama załatwiam wszelkie wycieczki dziecka, potrzeby czy większe wydatki. i co za to mam ?Za 4 lata życia w kompromisach , bez awantur - dostaję bana, dostaję pychiczną maglownice, nabuntowane dziecko. Do tego stopnia, że jak go widze to mam mdłości, jak przychodzi sms - aż się trzęse, że kolejna pogróżka, wyczekuję nerwowo w skrzynce listu czy on znów nie jest to, że problemy przeniosły się na obecny związek i jak to określił mój obecny partner od pół roku żyjemy problemami byłego męża i on ma tego dosyć (nie dziwie się mu - prawie w tygdoniu są jakiejś 3-5 atrakcji od byłego).Moje życie legło w gruzach - nic mnie nie cieszy. Zawsze myślałam, że jak się człowiuek rozwodzi i nic od nikogo nie chce, wszystko polubownie , nikomu nic nie zazdrościł nie był agresywny, złośliwy to to nie. Macie dla mnie jakąś radę ?Nie da się o tym nie myśleć wierzcie mi...... 2 Odpowiedź przez Lamika 2014-04-10 13:13:36 Lamika Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-17 Posty: 113 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejszeZnajdź dobrego prawnika. Weź ze sobą wszystkie papiery jakie masz na potwierdzenie swoich słów o których piszesz. Niech prawnik Ci powie jakie twój były ma realne szanse za spełnienie swoich gróźb. 3 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 13:17:50 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Byłam na bezpłatnej poradzie prawnej - mam złożyć do sądu pismo o ustalenie wizyt z dzieckiem i powiedzieć przed sądem o tych rzeczach, zbierać dowody, smsy, -emaile. Jutro jadę złożyć do pismo do to jedna sprawa , ale druga to podbuntowywanie dziecka i głupie "teksty" przy słowa " urządzę Cię " że wiem to groźby - ale odechciewa się żyć, a on się nie znudził i wymyśla coraz to dziecka mnie boli jak również to, że mój obecny związek legł w że jak się ma byłą lub byłego psychola to nie ułoży się normalnego związku z kimś, chyba, że nie ma dzieci albo dzieci są dorosłe Albo były/była się znudzi. Chociaż mój były ma swoją dziewczynę z którą mnie zdradził i po dzień dzisiejszy jest z nie wiem czmu on sobie życia nie układa i nie da mi spokoju. 4 Odpowiedź przez Lamika 2014-04-10 13:20:36 Lamika Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-17 Posty: 113 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejszeA ile lat ma twoja córka? Czy jest bardzo podatna na oszczerstwa twojego ex? 5 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 13:26:48 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejszetak bardzo , skończyła 5. Takiemu dziecko można wszystko obiecać, powiedzieć. Najbardziej przekupić zabawkami i rzeczami materialnymi i tym, że u taty będzie lepiej niż u mamy (słowa dziecka) bo tata obiecał kupić ( tu wymieniam ciąg zabawek)... 6 Odpowiedź przez Lexpar 2014-04-10 13:29:50 Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Bonka wiem, że jest Ci zrozum, że ten Twój bm miota poteflon, że Ty bez niego sobie nie jak zobaczył, że świetnie dajesz sobie radę to go szlag olej go i podejmij kroki przekonany, że jak zobaczy, że jesteś zdecydowana na wszystko to się zmiarkuje. Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 7 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 13:32:09 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze tak podejmę kroki prawne,ale uważam, że on jest chory ....naprawdę i nie mówię tu złośliwie - zdania jakie mi pisze sms-ami i mailemi, albo rozmowy typu...przypomniałem sobie, że zostawiłem u Ciebie pamiątkę rodzinną w postaci nożą - proszę natychmiast mi ją potrafi np codziennie wysyłać sms-y co z moim nożem, gdzie mój nóz, drugiego dnia : sądziłem, że jesteś w porządku oddaj mój dnia " moja mama jest zniesmaczona twoim zachowaniem" Czwartego dnia ....itp..... 8 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 13:34:34 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Apeluje do wszystkich kobiet mających dzieci po rozwodzie- zawsze wszystko ustalcie na początku . Wiem każdy ma inaczej ale chyba pewniej i lepiej mieć wszystko formalnie uwzględnione - bez jakiś umówień na gębe albo bo jestem dobry i kochany....i zalezy mi .....W dniu w którym poznałam mojego M uważam za jedną kobietę, której pomimo wyroku sądu były tak zas....zycie , że stała się wrakiem słabą psychike i poległa - jest na lekach i każde słowo były utożsamia z lękiem. 9 Odpowiedź przez Lamika 2014-04-10 13:34:51 Ostatnio edytowany przez Lamika (2014-04-10 13:53:24) Lamika Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2010-09-17 Posty: 113 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejszeZgadzam się z Lexparem. Zastanawiam się jeszcze czy warto byłoby iść z dzieckiem do psychologa, żeby spróbować zdobyć jakąś opinię psychologa jak tatuś mota w głowie dziecku, jak próbuje je przekupić. A nawet chociażby po to żeby psycholog stwierdził że dziecku się przy tobie krzywda nie dzieje - bo nigdy nie wiadomo co twój mąż wymyśli i jak jeszcze bardziej namiesza dziecku w głowie. 10 Odpowiedź przez Lexpar 2014-04-10 14:00:13 Lexpar Net-Facet Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-10-03 Posty: 3,605 Wiek: Moja metryka ze starości jest wyblakła Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Bonka dlatego szkoda, że wystąpiłaś o rozwód bez orzekania o Twoja sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Czy jestem szczęśliwy a jaka jest definicja "szczęścia"? GG 3****4 11 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 14:04:10 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Niestety czasu nie da się cofnąć......Ja po prostu z natury jestem taka - nie lubię być złośliwa. Zawsze wszystkich tłumaczę, szkoda, że nie potrafię zadbać o siebie,Wtedy zrobiłam to z lęku ....bo grozil, że odbierze dziecko, na niskie alimenty też sie zgodziłam bo groził, że odbierze kazał podpisywać jakieś jego papiery firmowe - wtedy już na mnie to nie działało - ale różnymi rzeczami groził dzieckiem, że mi utrudni życie, naśle kontrolę...wtedy ja użyłam jego broni i powiedziałam, że rozmowę nagrałam i jak nie przestanie to idę na telefoniczne się skończyły - ale zaczął na policje zapytać się jak to jest - na razie się wstrzymałam .Jutro składam wniosek do sądu o ustalenie wizyt i podwyżkę alimentów z 350 zł na będę się bała - to jakiś idiotyzm całe życie żyć w strachu przed byłym,Do psychologa dziecięcego dziecko jest już zapisane.. 12 Odpowiedź przez in_ka 2014-04-10 14:15:52 Ostatnio edytowany przez in_ka (2014-04-10 15:53:21) in_ka Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-03 Posty: 7,570 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze nie bój się sądu, to może pomóc...zachowuj się wobec dziecka normalnie, jeżeli zadaje pytania odpowiadajnie bądź bierna...ostrzeżenia wobec byłego, jeżeli się nie uspokoi ( szczegółowo w pkt o co tobie chodzi) podejmiesz kroki prawneon wie, że tobie już nic nie może dowalić dlatego dowala poprzez dzieckoi dbaj o swój nowy związek - masz do niego prawopowodzenia jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda 13 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 14:46:17 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejszeDziękuje za slowa wsparcia - są one mi bardzo potrzebne - sama mam z tym problem aby je wypracować .Z moich bliskich znajomych nikt nie wie o moim problemie (każdy ma swoje życie i jakoś nie mam komu się zwierzyć).Rodzice wiedzą ale nie mam od nich wsparcia - tylko słowa mówiłam , ze będą z nim partner też mnie nie wspiera jak powiedział ma dosyć moich problemów więc mu też nic nie mówię, 14 Odpowiedź przez Anhedonia 2014-04-10 15:42:31 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Bonka - kolejny błąd: TUSZOWANIE świństw. W imię czego? Wszak TĄ metodą pozbawiasz się nawet możliwości powołania jakichkolwiek świadków! Boisz się? TAK naprawdę to jak mała gnida - wiele nie może zaszkodzić - natomiast codzienność upodli i zamieni w obrzydlistwo. POSTAW się. Jeśli nie dla siebie to dla DOBRA dziecka. ONO potrzebuje jasno sprecyzowanych reguł - nie huśtawki emocjonalnej... a to wszystko co opisujesz, w ten sposób, w końcu się i na niej sił i STANOWCZOŚCI "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 15 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 19:55:43 Ostatnio edytowany przez Bonka (2014-04-10 20:03:55) Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Dziewczyny teraz z innej beczki - ja nie wiem mam chyba z moim partnerem nie działo się dobrze między go nie było ..wiem zrobiłam źle ale z ciekawości weszłam na jego komp w potempiajcie mnie jestem wyczulona na takie dniu wczorajszym, kiedy rzekomo powiedział, że nie pojedzie gdzieś ze mną bo musi godzine przeglądał jakieś młode babki z okolicy gdzie mieszkamy , dwie z firm z którymi wpsółpracuje na miały ładne buzie wchodziłw ich profile , zdjęcia siedział na FB prawie przez o tym sądzicie powinnam mu powiedzieć - jakaś masakra Nie dość tego ze z byłym mam problem, to z obecnym powtarza się to co z chodze poddenerwowana. Niby nic dziewczyny na FB, ale jednak 16 Odpowiedź przez in_ka 2014-04-10 22:26:33 in_ka Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-03 Posty: 7,570 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze ale jednak... jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda 17 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-10 22:33:04 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze jestem skołowana - przez ostatni rok moje życie to ciągłe niespodzianki i wielka niewiadoma - nie wiem może takie jest życie, ale kiedyś tak nie miałam. Przestaję wierzyć w prawdziwą miłość, partnerstwo , uczciwość i szacunek do widze tylko lawirowanie, kłamanie, albo odwracanie kota spotkałam koleżankę, której zawsze uważałam , ze dobrze sobie życie zwierzyła mi się, że od roku śpią z mężem w osobnych pokojach, dawno by odeszła ale robi to dla wyprowadzi się, mówi, że już nic do siebie nie tu działać, jak robić, jak walczyć - a może to jak los na loterii jednym się trafia dopasowany i w porządku partner tworzymy dobry związek, a inni mają ni jak . 18 Odpowiedź przez in_ka 2014-04-10 22:55:29 in_ka Zbanowany Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-03 Posty: 7,570 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Bonka napisał/a:Przestaję wierzyć w prawdziwą miłość, partnerstwo, uczciwość i szacunek do siebiea to akurat błąd bo szacunek do siebie - trzeba mieć zawszewiarę w prawdziwa miłość, partnerstwo - też jest broń straszniejsza niż oszczerstwo: to prawda 19 Odpowiedź przez Bonka 2014-04-11 08:40:15 Bonka Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-04-10 Posty: 13 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejszewiem o tym wiem - ciągle nad tym pracuję, ciągle myślę, że ważna jestem też teoria to jedno a z praktyką nie czuję się znów dostałam jakiś głupi list od byłego , że mam wybrać jakiegoś mediatora w sprawie męczy tematem mimo, że go poinformowałam, że sprawa już wysłana do tu w domu jeszcze taki wytrzymałam i powiedziałam o tym partnerowi - powiedział, że zrobił to specjalnie aby zobaczyć czy go sprawdzam i moją wytłumaczenie - czuje się jeszcze bardziej upodlona , jaki facet celowo wchodzi sobie na różne strony kobet aby sprawić tym przykrość kobiecie ....jestem dzisiaj bardzo smutna i zła. 20 Odpowiedź przez Anhedonia 2014-04-11 19:41:24 Anhedonia 100% Netkobieta Nieaktywny Zawód: oligofrenopedagog Zarejestrowany: 2010-11-16 Posty: 5,896 Wiek: Over (?) 50 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejsze Bonka napisał/a:...Ale teoria to jedno a z praktyką gorzej....Wczoraj znów dostałam jakiś głupi list od byłego , że mam wybrać jakiegoś mediatora w sprawie dziecka....mimo, że go poinformowałam, że sprawa już wysłana do że Sąd może mieć analogiczny pomysł co i prawdopodobnie zaproponuje MEDIACJE. Bo w takiej sprawie liczy się opinia OBOJGA a nie jednej strony...Czemu więc nie NASTAWIĆ się (wybrać sobie tego mediatora) ZAWCZASU? Na "zimno" i na spokojnie?"zamiatanie sprawy pod dywan" WCALE sprawie nie pomoże...Bonka napisał/a:A tu w domu jeszcze taki wytrzymałam i powiedziałam o tym partnerowi - powiedział, że zrobił to specjalnie aby zobaczyć czy go sprawdzam i moją wytłumaczenie - czuje się jeszcze bardziej upodlona , jaki facet celowo wchodzi sobie na różne strony kobet aby sprawić tym przykrość kobiecie ....jestem dzisiaj bardzo smutna i zła."Nie rób drugiemu co Tobie niemiłe"?Nie rozumiem ani jego, ani Twojego zaufania... To na czym TEN związek się opiera?Spróbujesz stawić czoło pytaniu - czy też "zamiatamy"? "Panie, daj mi SIŁĘ, abym zmienił to, co zmienić mogę, daj mi CIERPLIWOŚĆ, abym zniósł to czego zmienić nie mogęi daj mi MĄDROŚĆ, bym odróżnił jedno od drugiego." Oetinger 21 Odpowiedź przez gogunia 2014-04-11 21:51:50 gogunia O krok od uzależnienia Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-03-23 Posty: 65 Odp: Sądziłam, że życie po rozwodzie będzie spokojniejszeBonkaJak czytam Twoje wpisy to tak jak bym czytała o sobie. Wiem co czujesz i przeżywasz, ale czytając to ja czuję maleńką ulgę bo teraz wiem, że nie tylko ja miałam męża psychopatę, że nie tylko ja ciągle mam z nim kłopoty. 5,5 roku chodzenia i 14 lat małżeństwa> ukrywanie przed światem co się u mnie dzieje a gdy próbowałam coś powiedzieć mamie to usłyszałam,że widziały gały co brały,ślubowałaś to musisz się męczyć. Gdy zwierzyłam się koleżance to powiedziała,że jej jakąś książkę opowiadam. Praktycznie znikąd zrozumienia i wsparcia. Ciężki rozwód i można powiedzieć prawie 4 lata spokoju. Byłam już od 3 lat w świetnym związku ale mój ex się dowiedział i postanowił umilić nam życie. Opowiadał głupoty na mój temat wszędzie gdzie mógł. Próbował skłócić z każdym. Nastawiał przeciw mnie córkę tyle,że moja ma prawie 17 lat i jest już w stanie postawić się ojcu,ale i tak odbijało się na niej to co na mnie półtora roku walczę o moją nową miłość i chyba dzięki mojemu ex przegrywam. Skutecznie go siebie i córki widzę tylko jedno wyjście-wyjechać za granicę. mam nadzieję,że tam jego macki nas nie skrzywdzą. Nie wiem jak Cię pocieszyć bo sama siebie nie umiem,ale wiedz, że nie jesteś sama,że jest chociaż jedna osoba która ma taką samą podłą sytuację. Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź
Rozwód i co dalej. Życie po pożyciu. Ci, którzy czuj± się po rozwodzie skrzywdzeni, ale i ci z uczuciem wyzwolenia, maj± nadzieję, że czas uleczy rany rozstania. Niektórzy psycholodzy twierdz±, że potrzeba na to zaledwie pięciu lat. Nieprawda. Rozwód to takie zdarzenie w życiu, po którym najtrudniej doj¶ć do siebie. Połowa rozwiedzionych kobiet i co trzeci rozwiedziony mężczyzna, zwłaszcza je¶li weszli w udany drugi zwi±zek, s± szczę¶liwi. Lecz w życiu połowy kobiet i dwóch na trzech rozwiedzionych mężczyzn trauma rozwodowa trwa jeszcze po 10 latach. Niektórzy przeżyli kolejne rozstanie. Każde było dramatem. Co trzecia kobieta i co czwarty mężczyzna uznali życie po rozwodzie za smutne i pozbawione satysfakcji. Dla wielu upływ nawet 15 lat nie oznacza zniknięcia bólu i cierpienia. To s± wnioski z badań amerykańskiej psycholog, profesor uniwersytetu w Berkeley Judith S. Wallerstein, która przez 15 lat obserwowała rozwiedzione rodziny - dorosłych i dzieci. Spotykała się z nimi bezpo¶rednio po rozwodzie, rok póĽniej, pięć lat póĽniej i wreszcie po 10 latach. Powstała na podstawie tych badań ksi±żka "Druga szansa" wydana przez Charaktery. Powtórki udaj± się lepiej Badaczka sama była zdumiona wnioskami, do których doszła po dziesi±tkach rozmów z rozwiedzionymi rodzicami i ich dziećmi, już także dorosłymi. Wiele jej obserwacji zgadza się z do¶wiadczeniem polskich terapeutów, choć u nas rozwód nie stał się tak± norm± jak w USA, gdzie rozstaje się co drugie małżeństwo. Mniej więcej połowa rozwodników badanych przez uczon± znalazła szczę¶cie w nowych zwi±zkach. Potwierdzaj± to polscy specjali¶ci: drugie zwi±zki czę¶ciej bywaj± udane niż pierwsze, wbrew porzekadłu, że na cudzym nieszczę¶ciu nie zbuduje się szczę¶cia. Pierwsze małżeństwo badani zawarli wiedz±c, czego chc±: znalezienia drugiej połówki dopasowanej do siebie jak ucho do dzbana. Wystarczy wszak powiedzieć przed ołtarzem "tak" i małżeństwo staje się: wielka miło¶ć wszystko u¶więca, organizuje i opromienia. Bywało tak, kiedy ludzie żyli krócej, więc i małżeństwa trwały krócej. Od stulecia mniej więcej, kiedy życie trwa już o połowę dłużej, po wyga¶nięciu miłosnego oszołomienia i euforii następuje, jak to nazywa Kuba Jabłoński, psycholog, wybitny znawca problematyki rozwodowej, kryzys spadania z piedestału. - Bo to nieprawda, że superkumpel, z którym konie można kra¶ć, nadaje się na męża, o czym byli¶my ¶więcie przekonani. - Małżonek lub małżonka - mówi prof. Janusz Czapiński - zdaje sobie powoli sprawę, że trafił na urodzonego kandydata do rozwodu, który miał go wpisany w życiorys, bo czepialski jest, ponury, podejrzliwy, klapnięty tak samo przed, jak i po rozwodzie. Pech i niedojrzało¶ć chciały, że się przed ¶lubem Ľle pow±chali. Połowa badanych przez Wallerstein, którzy pozytywnie oceniaj± drugi zwi±zek, zawarli go wiedz±c już nie tyle, czego chc±, ale czego nie chc±. Ponuractwa, czepialstwa, małostkowo¶ci, gderliwo¶ci, kłótliwo¶ci, sknerstwa, durnej zazdro¶ci. Już nie szukali ideału, lecz kogo¶, kto nie ma w sobie tych małżeńskich trucizn. Je¶li się takiego znajduje i potrafi docenić jego walory, wygrywa się życie po rozwodzie. Kobieta uzależniona Najbezpieczniejszy, je¶li tak można powiedzieć, wiek rozwodowy dla mężczyzn to od 30 do 40 roku życia. Znacznie lepiej sobie oni radz± niż dwudziestoparoletni, ożenieni wcze¶nie i na łapu-capu, często z powodu dziecka w drodze. Po rozwodzie s± zagubieni, jakby rozstanie pozbawiło ich możno¶ci spokojnego dojrzewania do roli męża i ojca. Długo się miotaj± i często rozmieniaj± życie uczuciowe na drobne. Bezpieczny wiek rozwodowy dla kobiet - od 20 do 30 lat. Nie s± jeszcze pogruchotane, wierz±, że rozwód będzie dla nich szans± na lepszy zwi±zek. Niemal wszystkie kobiety po czterdziestce w badaniach Wallerstein pozostały niezamężne (połowa ich mężów ożeniła się powtórnie). Wypadły z rynku matrymonialnego, a i zbyt s± poranione. Ale niektóre z nich, szykanowane i poniżane przez mężów, po rozwodzie odżywaj±. - Dostaj± napędu do życia - mówi Beata Mirska ze Stowarzyszenia Damy Radę, służ±cego pomoc± rozwiedzionym. - Zmieniaj± pracę, zdobywaj± prawo jazdy, odnawiaj± stare przyjaĽnie, zapisuj± się na studia. Wchodz± w przelotne romanse, czasem, choć rzadko, znajduj± partnera na stałe. Reperuj± wyrwę po małżeństwie. Spiesz± się. Zostało im nie tak znów wiele czasu. Dla innych, zwłaszcza porzuconych dla młodszej, rozwód jest do¶wiadczeniem tragicznym. W małżeństwie wpadły w pułapkę. Utożsamiały swoje życie (pani prezesowa, pani doktorowa) z małżeństwem tak dalece, że nie s± w stanie zbudować psychicznej tożsamo¶ci poza jego obrębem. Niektóre poszukuj± jakiegokolwiek kontaktu z byłym mężem. Nie potrafi± rozwi±zać zwi±zku, wci±ż łudz±c się, że rozstanie nie jest ostateczne. Jeden z terapeutów opowiada o kobiecie, która po odej¶ciu od męża wci±ż prała nienoszone przez niego koszule i modliła się do Boga o powrót niewiernego. Po 20 latach, w czasie których żył on z drug± żon±, zacz±ł tę pierwsz± odwiedzać: została jego kochank±. Jeszcze inne kobiety trapi samotno¶ć. Czas nie zabija uczuć tej grupy, ich depresja nie słabnie, a zazdro¶ć, ból i przytłaczaj±ce poczucie straty s± nadal tak silne jak przed 15 laty. Do podobnych wniosków doszła Anneke Napp-Peters, socjolog z Hamburga. Badaj±c ponownie po 15 latach rozwiedzionych, ze zdumieniem stwierdziła, że kobiety nadal silnie przeżywaj± odej¶cie męża, a mężczyĽni bole¶nie roztrz±saj± przyczyny, dla których porzuciły ich żony. Jeszcze inne badania amerykańskie dowodz±, że od 20 do 25 proc. mężczyzn i kobiet przez całe lata cierpiało z powodu rozwodu. Ból porozwodowy jest więc zapewne jednym z najbardziej trwałych, dominuj±cych i rujnuj±cych do¶wiadczeń w życiu człowieka - niezależnie od tego, że rozwód tak spowszedniał, iż stał się prawie norm±. Zdumiewaj±ce: ból i ta powszechno¶ć id± oddzielnymi drogami. Ludzie jakby nie wiedz±, że wielu z nich będzie długo i dotkliwie zranionych, że rozwód należy do zdarzeń najtrudniej naprawialnych. Nie my pierwsi, nie my ostatni - pocieszaj± się ci, którzy chc± się rozwodzić. Często równie bezmy¶lnie, jak się kiedy¶ pobrali. Rozwód odbija się na zdrowiu. Uczeni z Wielkiej Brytanii wyliczyli, że rozwiedzeni mężczyĽni o 76 proc. (a kobiety o 39 proc.) s± bardziej narażeni na przedwczesne zgony. Powodem tego s±: nadużywanie alkoholu, palenie papierosów, zakażenie wirusem HIV w czasie przygodnych kontaktów seksualnych. I większa podatno¶ć na choroby wywołane osłabieniem odporno¶ci organizmu. Panie, które po rozwodzie wyszły za m±ż, nie miały poważniejszych dolegliwo¶ci. Najgorzej radzili sobie rozwiedzeni starsi mężczyĽni, którzy nie znaleĽli partnerek albo porzuciły ich drugie, młodsze. Całkowita abnegacja, je¶li nie degrengolada. 60-letni pan R. z Warszawy, osiem lat po rozwodzie, trudni się w serwisie naprawianiem telewizorów. W domu ma ich osiem. Siada w fotelu, wł±cza (na każdym z ekranów inna stacja) i patrzy na wszystkie jednocze¶nie. Co¶ tam zje, trochę się prze¶pi. Raz w miesi±cu była żona, już wdowa po drugim mężu, przychodzi, aby posprz±tać wspólne kiedy¶ mieszkanie. Ale przed jej przyj¶ciem R. sam je dokładnie sprz±ta, żeby się nie namęczyła. Ona wie, że on posprz±tał. Niewiele do siebie mówi±. Rozwód dalej w nich trwa. Małżeństwo - jakby też. Z obserwacji badaczy skandynawskich wynika, że rozwiedziony mężczyzna jest narażony na zachorowanie na raka tak samo jak ten, który wypala paczkę papierosów dziennie, i aż 21 razy czę¶ciej niż żonaty bywa pacjentem klinik psychiatrycznych. Dziecku umiera pół ¶wiata Ale największ± cenę za rozwód płac± dzieci. Je¶li wcze¶niej zetknęły się ze ¶mierci± kogo¶ z rodziny, wiedz±, że ma ona zawsze precyzyjn± przyczynę - rak, zawał, wypadek. Ostateczno¶ć odej¶cia krewnego zapisana jest na nagrobku. Rozwód nie jest dla dziecka tak ostateczny, zrozumiały. Wydaje się, że jest on do odwrócenia, naprawienia. Dlatego dzieci tak Ľle z nim sobie radz±. Dla dorosłych może on być szans± na nowe życie. Dzieci nie traktuj± go jako szansy, choć wyj¶cie z toksycznej rodziny daje j± także i im. Rzadko się zdarza, aby dziecko (w badaniach Wallerstein tylko jedno na dziesięcioro) doznawało ulgi po rozej¶ciu się rodziców, a je¶li już tak było, to w rodzinach z alkoholem i przemoc±. Żyj±c w ci±głym lęku, że któremu¶ z rodziców albo im samym stanie się krzywda, wolały, aby koszmar skończył się rozstaniem. Gdy jednak rodzice nie walcz± na pię¶ci, każde zawieszenie broni jest dla dzieci przypływem nadziei, że walki już nigdy nie będzie. Obserwuj±c przemoc w rodzinnym domu, nienawidz±c jej i przyrzekaj±c, że w ich rodzinach nigdy jej nie będzie, reaktywuj± j± we własnych zwi±zkach. - Dla dziecka umiera pół ¶wiata - ojciec, dziadkowie, krewni, znajomi rodziców, ich dzieci - mówi Katarzyna Kawiecka, terapeutka ze Specjalistycznej Poradni Rodzinnej na Bemowie w Warszawie. Wskutek rozwodu dzieci trac± co¶ dla nich fundamentalnego - strukturę rodziny. Dla dorosłych - to tragiczna, lecz tylko przesiadka. Dla dziecka - amputacja i chaos: zawodz± ci, którzy najbardziej ze wszystkich ludzi na ¶wiecie zawie¶ć nie mieli prawa. Rodzice id± do terapeuty i pytaj±: jakich użyć słów, żeby dzieci najmniej bole¶nie to przeżyły? Dla dzieci takie słowa nie istniej±. - Rozwodz±cy się małżonkowie, którzy przychodz± po instrukcje, "żeby było jak najmniej bole¶nie" - mówi terapeutka Zuzanna Celmer - s± zdania, że skoro oni przeżyli w dzieciństwie rozwód, to i ich dzieci jako¶ go przeżyj±. Ale przecież rozwód nie stanie się dla dziecka mniej bolesny tylko dlatego, że przeżył go dorosły. Wallerstein twierdzi, że wszystkie badane przez ni± dzieci cierpiały z powodu rozstania rodziców bez względu na to, jak częstym było do¶wiadczeniem w¶ród ich kolegów i przyjaciół domu. Niektórzy rodzice czekaj±, aż dziecko podro¶nie. Małe staj± się agresywne, mocz± się, niektóre zaczynaj± się j±kać, s± nienaturalnie ożywione albo wpadaj± w smutek, boj± się wychodzić z domu albo z niego uciekaj± - cały repertuar nieszczę¶cia. Czasem prawie niczego po nich nie widać, rozwód opadł z nich jak podarte ubranie. Nie opadł. Powróci. Ale i dla nastolatków jest on zawaleniem się ¶wiata. A potrzebuj± wtedy silnych struktur rodzinnych, jasnych systemów i przekonań. Potrzebuj± też, zwłaszcza wtedy, zasad - godzin powrotu do domu, podziału obowi±zków. Potrzebuj± pewno¶ci, że ¶wiat jest stabilny, że rzeczy mog± być dobre albo złe, że można dawać i brać. I musz± mieć dom, w którym mog± się bezpiecznie schronić, uciec od ¶wiata, kiedy staje się on niezrozumiały lub rani±cy. Gdy rozpada się rodzinna struktura, czuj± się zagubieni. Rodzina powinna im pomóc w stopniowym odchodzeniu psychicznym z domu, w poszukiwaniu i wzmacnianiu niezależno¶ci. I nagle nie ma się od czego oddzielać. Rodzice wykonuj± to za nie: raz, a dobrze tasakiem na pół. Zostaje poraniona matka. Trzeba o ni± zadbać. Nastolatek zaczyna pełnić w domu rolę nieobecnego ojca. Integruje się z matk±. Paradoksalnie na drodze do dorosło¶ci zaczyna się cofać. MężczyĽni to dranie Badacze tematyki rozwodowej twierdz±, że dziewczynki lepiej niż chłopcy znosz± stres po rozwodzie. Szybciej godz± się z now± sytuacj±. Ale ojciec też jest ważny. Od tego, jakim jest wzorem, zależy ich funkcjonowanie w póĽniejszych zwi±zkach z partnerami. Pisałam kiedy¶ reportaż o dziewczynce, która nocami rozmawiała z tat± stoj±cym pod balkonem: tragiczna rodzicielska odmiana Romea i Julii. Mama, odkrywszy te nocne rozmowy, zabudowała balkon szybami. Dziewczynka w piżamie i w kapciach ruszyła noc± przez miasto. Chciała mu dać na pożegnanie pamiętnik - zapis miło¶ci do ojca, któr± matka starała się wykorzenić. Córki rozwodu, synowie zreszt± także, tworz± wyidealizowane wizerunki ojców. Podobnie jak to czyni± dzieci w domach dziecka. Czasem w tajemnicy przed matk± i w opozycji do tego, co ona mówi o potworze i draniu. I dopiero kiedy córki rozwodu s± już dorosłe, starania matek, a czasem dzieje się to samoistnie, odnosz± skutek. Dorosła już kobieta widzi sytuację na nowo: ojciec zostawił j± i matkę dla innej kobiety. To naprawdę drań i trzeba go wykre¶lić z życiorysu. Córki rozwodu, dorastaj±c, zaczynaj± mieć ogromne problemy z utworzeniem bliskiego i trwałego zwi±zku. Rozwód wraca do nich po latach jak bumerang. Wallerstein nazywa to efektem ¶piocha. Niektóre panicznie boj± się zdrady i odrzucenia. Na wyrost, nawet wówczas, gdy nie porzucił ich dot±d żaden mężczyzna. Je¶li ich mężczyzna jest wierny jak pies, one jakby czekaj± na porzucenie jak na co¶ nieuchronnego. Poziom lęku i zazdro¶ci staje się dla wielu z nich nie do zniesienia. Ojciec postawił na ich życiu pieczęć porzucenia. Matka dokłada następn± - nieufno¶ci: Pamiętaj, córko, że mężczyĽni to dranie - tacy jak twój ojciec. Córki próbuj± się ratować. Wychodz± za m±ż za starszego, bo taki jest pewniejszy. Zamiana młodej na młod± byłaby wszak nielogiczna. Albo stosuj± strategię ucieczki. M. zawsze pierwsza odchodziła od mężczyzny, z którym była zwi±zana, przy najmniejszym podejrzeniu o brak lojalno¶ci z jego strony. Za m±ż wyszła szczę¶liwie - wcze¶niej dokładnie upewniła się, że w rodzinie wybranka nie zdarzały się rozwody, panowała zgoda i harmonia. To często z córek rozwodu rekrutuj± się wspaniałe singielki robi±ce karierę, bryluj±ce w pracy, m±dre, wykształcone, poliglotki. I sparaliżowane strachem przed mężczyzn±, który zobaczył w nich nie tylko koleżankę z biura. Synowie rozwodu znosz± go gorzej. Ich tata odchodzi i staje się najczę¶ciej ojcem dochodz±cym. Wallerstein doszła do wniosku, że wbrew powszechnym opiniom często¶ć i długo¶ć kontaktów ojca z dziećmi nie jest aż tak ważna jak ich jako¶ć. Blisko¶ć ojca, jego akceptacja, uwaga, cierpliwo¶ć i miło¶ć - to ma dla syna rozwodu moc fundamentaln±. Ojcowie w nowej roli - weekendowych, wakacyjnych - zwykle nie wiedz±, jak± tre¶ci± maj± wypełnić spotkania z dziećmi. Proponuj±: może do kina, może na mecz albo kręgle w supermarkecie. Dziecko czuje się jak dodatek do rozrywki. Dyrektor znanego w Warszawie ogólniaka pocieszał się, że po rozwodzie spędza z synem więcej czasu niż przed. Stosował repertuar dochodz±cych - kino, lody, zoo. 10-latek czuł się upokorzony: Tata mnie wszędzie tylko ci±ga i ci±ga. Obaj nie wiedzieli, jak to nieci±ganie powinno wygl±dać, i obaj czuli, że co¶ jest nie tak. Ja na tatę chyba nie zasługuję - powiedział syn rozwiedzionego dyrektora - bo nie radzę sobie z angielskim. Nienawidzę angielskiego, ale będę się go uczył, ile tylko będę mógł. Zdumiewaj±ce - stwierdza Wallerstein - jak wielu ojców nie zdaje sobie sprawy z dręcz±cego dzieci poczucia odrzucenia i utraty. One cierpi± na głód ojca. Ale on ma już now± żonę, ważne sprawy i często nowe dziecko. Nie umie zapełnić głodu. Po 10 latach od rozwodu dwie trzecie dzieci badanych przez Wallerstein miało słabe relacje ze swoimi ojcami. Bez względu na to, czy spotykały się z nimi regularnie, czy tylko sporadycznie. Jarosław Serdakowski, terapeuta ze Specjalistycznej Poradni Rodzinnej na warszawskim Bemowie, opowiada o mężczyĽnie, który postanowił się rozwie¶ć po 35 latach małżeństwa. Doszedł do wniosku, że to żona jest winna jego decyzji, a do specjalisty przyszedł, żeby uzyskać potwierdzenie swej diagnozy. Okazało się, że jego rodzice rozwiedli się, a on przeżył to dramatycznie. Prawdopodobnie każde małżeństwo wydałoby mu się nie do¶ć dobre. - Dzieci rozwodu - mówi Jarosław Serdakowski - poszukuj± zwi±zków idealnych. Ale jaki jest idealny? A przynajmniej normalny? Nie wiedz±, co to oznacza. Nie maj± odniesień do wzorca. Kobiety boj± się zdrady. MężczyĽni - blisko¶ci. - Trafiaj± do mnie ludzie, którzy potrafi± kogo¶ poznać, ale maj± problem z dalszym ci±giem - utrzymaniem bliskich więzów - mówi Kuba Jabłoński. - Kiedy kończy się fascynacja i trzeba się odwołać do jakich¶ wspólnych warto¶ci - troski o dzieci, odpowiedzialno¶ci, zasad moralnych, religijnych - nie potrafi± tego zrobić. Wybieraj± ucieczkę. Walka z byłym Wallerstein spotkała po 15 latach także szczę¶liwe dzieci rozwiedzionych rodziców. Znaj± takie przykłady również polscy pedagodzy i terapeuci. Niektórzy sami zdołali rozwód rodziców wymazać ze swego życia przynajmniej na tyle, że nie stał się on zaburzaj±cy. Większo¶ci z nich to jednak ojcowie i matki pomogli wyj¶ć na prost±. Rozwiedli się, ale nie z dziećmi. Uwikłani w zawieruchę rozwodu zwykle po¶więcaj± dzieciom mniej czasu. Do odbudowy pełnego rodzicielstwa trzeba roku lub dwóch lat po rozwodzie, twierdzi Heiner Krabbe, niemiecki specjalista od psychoterapii rozwiedzionych. Ale u zdumiewaj±cej liczby rodziców odbudowa taka kuleje albo nigdy już nie następuje. M±drzy rodzice nie pozwalaj± sobie na odsunięcie dzieci na boczny tor, a nade wszystko nie wci±gaj± ich do walki z sob±. - Tę niewyobrażaln± krzywdę czyni± swym dzieciom głównie matki, chc± od męża co¶ dostać albo się na nim zem¶cić - mówi Teresa Chachulska, warszawska terapeutka. - Walka z byłym osłabia im efekt odrzucenia: Nie jeste¶ już ważny, bo cię ranię. Nie wiedz±, może nie chc± wiedzieć, że największe rany odnosi ich dziecko. Ale i ojcowie nie s± bez winy. Chachulska opowiada o ojcu, który mówi synowi: Zabrałbym cię na wycieczkę po Morzu ¦ródziemnym, ale twoja matka na to nie pozwala. W domu syn dowiaduje się, że ojciec w ogóle o tym z matk± nie rozmawiał. Bardzo często dziecko otrzymuje od jednego z rodziców przyzwolenie na atakowanie drugiego. Bezwstydnie wykorzystuje się je w małżeńskiej wojnie. Ojciec albo matka angażuje dziecko do wielu ról - spowiedników, wspólników i szpiegów. Szpieguj±cy maj± donosić, czy w domu ojca stoj± damskie kapcie, jak ojciec wygl±da, co mówi. A jak znajd± podejrzany list, maj± go matce dostarczyć. W takie koalicje daj± się najczę¶ciej wci±gać dzieci, które najbardziej cierpi± i najwięcej s± rozwodem przerażone. Bywa, że odkrywaj±, że nagle jedno z rodziców zaczyna się troszczyć o nie bardziej niż kiedy¶. Przyjmuj± wtedy zaproszenie do koalicji i staj± się cennymi towarzyszami broni. Zgoda na to, by być koalicjantem, wynikać też może z troski o porzucon± matkę, z pragnienia dziecka, aby zaprowadzić jaki¶ porz±dek w zrujnowanym ¶wiecie. Uwielbiany ojciec staje się wrogiem matki, więc jego także - tworz± się czytelne i jasne kryteria cnoty i łajdactwa. Małe dziecko opuszczone przez rodzica boi się ponadto, że podobnie może post±pić matka. Koalicja z ni± daje mu większe poczucie bezpieczeństwa. Trudno namawiać dzi¶ ludzi, by się nie rozwodzili. Ale trzeba - by oszczędzili rozwodowych blizn dzieciom. Dzieci bior± udział w bitwie, która nie jest ich i w której zostan± poranione na całe życie. Je¶li kto¶ nie wyniesie ich spod ostrzału. Większo¶ć dzieci w rozwodz±cych się rodzinach, pisze Wallerstein, uczyła się polegać na sobie i wspierać wzajemnie, zupełnie jak w czasie wojny. Dzieci spod ostrzału może wynie¶ć dziadek, babcia, ciotka - każdy, kto wie, że ma szansę uratowania im szczę¶liwego życia. Tylko szansę, ale to też dużo. autor: Barbara Pietkiewicz zaczerpnięte ze strony: Link
Dwoje ludzi, wspólne plany, w konsekwencji ślub i przysięga bycia razem póki śmierć ich nie rozłączy. W tych planach nie ma rozwodu. A jednak, choć niechciany, zdarza się. Po nim trzeba zbudować swoje życie na nowo. Czy to możliwe?PustkaRozwód zazwyczaj nie kojarzy się dobrze. Jest końcem pewnego etapu w życiu, porażką i niemożnością przezwyciężenia trudności. Posklejanie życia na nowo, po tak traumatycznym doświadczeniu nie jest łatwe, ale nie niemożliwe. Potrzeba czasu i poukładania sobie pewnych spraw bez pośpiechu, trzeba domknąć drzwi za tym, co się na noweU bohaterki mojego artykułu, rozwód (którego nie rozważała) stał się faktem, ale i punktem zwrotnym w jej życiu i początkiem sporych zmian. Agnieszka Malinowska rozwiodła się niecały rok temu. Przyczyną były wielokrotne zdrady męża. Okazało się, że to nie pojedynczy wybryk, a notoryczny sposób na życie jej męża. Mimo wszystko starała się przebaczyć. Współmałżonek złożył jednak pozew.„Po wszystkim ogarnął mnie ogromny smutek i poczucie beznadziejności. Starałam się powstrzymać łzy, nic to nie dawało” – wspomina Agnieszka. Pewnego dnia jej 10-letnia córka zapytała, czy długo tak będzie się smucić. To był przełom. Kobieta postanowiła zawalczyć o siebie i wziąć się w garść. Zapisała się na kurs języka hiszpańskiego i kurs żeglarstwa, o których zawsze marzyła, zaczęła więcej podróżować i doceniać siebie. Dużo dało jej wsłuchanie się w siebie i zrozumienie swoich potrzeb, bez myślenia, co robi w tym czasie jej mąż i z kim w międzyczasie się spotyka.„Akceptowanie wielu partnerek Tomasza, przy jednoczesnym trwaniu związku małżeńskiego było już nie do zniesienia, rozwód był porażką, ale obecnie patrzę na wydarzenia z przeszłości w nieco inny sposób” – mówi Agnieszka. Złe emocje będą powracały, ale kobieta wierzy, że uda się je także:Obowiązkowe mediacje przed rozwodem. Mogą uratować wiele małżeństwWalka z tym, co byłoPsychologowie zwracają uwagę, że analiza winy po każdej ze stron, to nie jest łatwy proces. Pojawiają się myśli dotyczące niezrealizowanych planów, które nie wrócą. Warto czasem pozwolić sobie na łzy, wypłakać złe emocje, które się nagromadziły. Czas porozwodowy jest porównywalny do czasu żałoby po stracie bliskiej osoby i trzeba go przeżyć. Cierpienie po rozwodzie jest zawsze, nieważne, czy była to forma wyzwolenia od osoby stosującej przemoc czy nadużywającej alkoholu, czy też świadoma decyzja, wynikająca z innych przyczyn. To doświadczenie daje poczucie przegranej. Jest trudno naprawialne, czego dowiodły badania amerykańskiej psycholog Judith S. Wallerstein, z uniwersytetu w rozwodów dochodzi coraz częściej i z problemem organizacji życia po tych traumatycznych przeżyciach trzeba będzie się zmierzyć. Dane z Ministerstwa Sprawiedliwości z 2017 roku wskazują na prawie 70 tysięcy rozwiedzionych punktu widzenia Kościoła nie ma sytuacji, która by usprawiedliwiała rozwód. Ślub cywilny sam w sobie nie unieważnia ślubu kościelnego, bowiem w Kościele katolickim jest on sakramentem, który małżonkowie sobie udzielają. Wiele osób, dla których wiara jest istotna, decyduje się jednak na stwierdzenie nieważności wstydź się – poproś o pomocZnaczącą rolę w procesie dochodzenia do równowagi mają rodzina, przyjaciele. Rozmowa, bez oceniania i analizowania przeszłości jest ważna. Jeśli to konieczne, można umówić się na rozmowę z w afekcie nie jest rozwiązaniem. Robienie czegoś w poczuciu zemsty jest destrukcyjne i nie przynosi ukojenia. Podobnie zresztą jak nawiązywanie szybkich relacji, by uśmierzyć ból po rozstaniu. W działaniu pod wpływem emocji popełnia się błędy, których skutki mogą przynieść dodatkowe zmartwienia. Ucieczka w nałogi to również nie najlepszy traumą porozwodową można się uporaćGodną polecenia jest książka Williama E. Rabiora „Życie po rozwodzie”. Autor proponuje kilka ścieżek dla osób po rozwodzie, które solidnie przepracowane pomagają poradzić sobie ze stresem, smutkiem i mogą pomóc w uzdrowieniu ran i w ten nie dotyczy tylko kobiet, ale również mężczyzn, chociaż oni inaczej okazują swoje emocje na zewnątrz. Niezależnie jednak od tego, czy zmaga się z tym problemem mężczyzna, czy kobieta, warto pamiętać o kilku wskazówkach: nie należy robić nic na siłę, warto dać sobie czas na przemyślenia, ale nie tkwić w nieskończoność w poczuciu także:Napisała list do kochanki swojego męża. Co się wydarzyło?Czytaj także:Wydatki na wesele mają wpływ na długość małżeństwa. Brytyjscy naukowcy wykazują, że tak jest!
Rozwód – temat rzeka. Tak po prawdzie nie mam zamiaru o nim pisać w obszerny sposób. Nie o tym jest blog, nie o tym ma być zakładka Wydziaranej Macochy. Więc po krótce; rozeszłam się z moim ex po 10 latach znajomości, prawie 7 latach po ślubie. Nie było to bezbolesne i nie obeszło się bez łez, dramatów i innych takich. Rozstanie nie było „ładne”, rozwód już był lekki. W UK istnieje odpowiednik rozwodu z orzeczeniem o winie czyli „unreasonable behaviour”. Piękno brytyjskich rozwodów tkwi w fakcie, że przez cały proces ani razu nie musisz postawić stopy w sądzie. Oczywiście tak długo jeśli dobrze się dogadacie, ale ogólnie wszystko idzie drogą pisemną, na wszystko jest jakiś formularz i dokument. Piękne, nie budzi emocji, daje dystans, nie rozdrapuje starych ran, nie doprowadza do kolejnych konfrontacji i daje nam możliwość odbudowywania siebie bez ciągłego spoglądania na drugą stronę przez rzędy sądowych ławek. W wielkim skrócie: rozeszliśmy się na początku drugiego kwartału roku, w sierpniu już mieszkałam 650 km dalej w Edynburgu, a w kwietniu kolejnego roku oficjalnie byłam rozwódką. Obydwoje jesteśmy szczęśliwi i mam nadzieję, że mój eks jest tak samo zadowolony z życia jakie teraz ma. Kropka. Koniec tematu. A co po rozwodzie? Do sedna! Moje ciało. Wiem jak pokrętnie i dziwnie to brzmi ale tak jest. Gdzieś w trakcie małżeństwa potraciłam się w świadomości własnego ciała i wyglądu. Zawsze miałam tendencje do kilku kilogramów w gratisie. Do końca nie jestem pewna, ale w którymś momencie po przeprowadzce do UK moja waga dobiła do 80kg, a potem już było z górki. Mogę winić tabletki antykoncepcyjne, złą dietę, brak odpowiedniej dawki ruchu, depresje, brak motywacji itd. Prawda jest taka, że dzisiaj winie tylko siebie. Ale kilka lat temu winiłam społeczeństwo za…. No za co? Za brak akceptacji dla puszystych ludzi. Mówiłam sobie: „nie ma znaczenia jak wyglądam, liczy się wnętrze” lub „No i co z tego, że mam kilka ekstra kilogramów skoro jestem lubiana, mam poczucie humoru i fajnie się bawię”. No i przyszło rozstanie, moment kiedy zaczęłam przewartościowywać swoje życie i siebie. Zdałam sobie sprawę z tego, że nie jestem pulchna. Jestem gruba i zaniedbana. Nie jestem szczęśliwa, utrzymuje swoje życie w nadmuchiwanej przez własne kompleksy bańce wymówek. No i co? Kupiłam adidasy, dresiaka i voucher na 10 zajęć bootcamp. Katorga, męczennictwo, znęcanie się nad ludźmi 😉 Przeszłam detoks, po którym od nowa zbudowałam mój związek i miłość do jedzenia, jednocześnie zachowując szacunek do mojego ciała. Zaczęłam biegać, dalej tego nienawidzę i nigdy tego nie polubię, ale skupiłam się na osiągnięciu celu. Najpierw był to 1km, potem 2km, potem 1 mila w 10 min i tak dochodząc do 5km, 7km i 10km. Pokochałam ciężary i sztangę. Przestałam bać się wysiłku i zakwasów, mało tego zaczęłam je celebrować jako nagrodę za dobrze wykonaną pracę. Razem z rosnącym dystansem, większym ciężarem sztangi, dobrym żywieniem i wykonaną pracą leciały centymetry i kilogramy. Z wagi 103kg zeszłam do 73kg. Dlaczego pisze o tym jako pierwszej rzeczy? Nie po to żeby się chwalić, dzisiaj jest mi wstyd, że rozumna, zdrowa, dojrzała kobieta, mogła doprowadzić się do takiego stanu. Piszę o tym dlatego, że to były drzwi które otworzyły mi drogę do wielu miejsc, do wielu stanów, do emocji, do tego miejsca w którym dzisiaj jestem Nauczyłam się porządnie jeździć autem. Kiedy się rozchodziliśmy, prawo jazdy miałam już od ponad roku, ale jeździłam wtedy kiedy musiałam i z reguły krótkie dystanse. Po rozstaniu, nie było mojego ex żeby wozić mi najlepsza przyjaciółka, mieszkała 40 minut jazdy autem zahaczając o przerażającą obwodnice M25 pod Londynem lub centrum Londynu. Nie było opcji – musiałam jeździć. Od sierpnia normą dla mnie stały się wycieczki Edinburgh – Londyn – 400 mil. Pokochałam jazdę autem, nikt nie siedział obok i nie zwracał mi uwagi na prędkość, układ rąk na kierownicy, odległość od krawężnika i na ile razy parkuje. Podrapałam auto chyba 10 razy. Za to ogarnęłam regularne sprawdzanie auta na drogę, opony, płyny, bezpieczniki i inne takie. Nikodem uwielbia ze mną jeździć, jestem dobrym i dynamicznym kierowcą. Jeżdżą ze mną jego dzieci, a to oznacza, że jestem warta zaufania. Zaczęłam zwiedzać Brak drugiej połówki wypełniającej mi czas. Wolność i posiadanie tylko kilku talerzy i kilku widelców, podarowały mi więcej czasu. Fakt, że postanowiłam wrócić na dobre do Szkocji i nigdy więcej nie zawitać,na dłużej niż kilka dni, do Londynu zmotywował mnie do zrobienia sobie „London bucket list”. Rozpisałam sobie co warto, co trzeba i co chce zobaczyć w Londonie. Muzea, ogrody, parki i takie tam. Pojechałam do okolicznych wartych zobaczenia miasteczek. Odwiedziłam Cambridge, Oxford i Bath. Zakochałam się od nowa w aparacie i uczyłam się kochać czas sam ze sobą, dobrze bawić się samemu ze sobą. Cholernie trudny proces. Polubiłam seks Tutaj po krótce. Nie było tego za wiele w moim życiu małżeńskim. Razem z odbudową świadomości własnego ciała i zmianami które w nim zachodziły, odzyskiwałam też potrzebę bliskości i budziła się od nowa moja seksualność. Nie żebym spała z kim popadnie, ale kilku mężczyzn spotkałam na swojej drodze zanim poznałam Nikodema. Wypracowałam „normalność”. Straciłam pewność siebie, żeby ją zbudować od nowa. Kolejny raz pokrętnie, już tłumaczę bo to proste. Pracowałam z psychologiem. Po rozstaniu pracowałam z psychologiem zajmującym się tylko związkami, początkowo miało być to docelowo aby związek odbudować, jednak bardzo szybko okazało się, że podświadomie nie chciałam starego naprawionego związku. Chciałam naprawionej lub nowej Klaudii. Pięć spotkań z panią psycholog i zdawało mi się, że jestem zajebista… Z nowym związkiem z Nikodemem, zaczęły wychodzić stare problemy, nieprzepracowane tematy, zakopane płytko pod ziemię problemy i schowane pod dywanem kompleksy. Trafiłam z polecenia na Magdę, prowadzącą gabinet online PsycheTee. Wspaniały profesjonalista, kupa ciężkiej pracy z mojej strony i dzisiaj Magda nie jest już tylko moim psychologiem ale i przyjacielem oraz coachem. Zawsze mogę do niej wrócić i pogadać. Tak po prawdzie punkt 1 i punkt 5 powinny być zaraz obok siebie. Ciało i głowa są ze sobą tak silnie związane, że bez pracy nad głową nic nie osiągniesz ze swoim ciałem i odwrotnie. Pracując nad głową i jednocześnie zaniedbując ciało nie masz szans osiągnąć sukcesu. Są tacy, którzy mówią że jelita są naszym drugim mózgiem. Dzisiaj w 100% się zgadzam. Bez psychologa nie byłabym tu gdzie jestem! Kariera i wielowymiarowy rozwój. Uwierzyłam w marzenia. Tak. Od nowa zaczęłam marzyć. Kryptowaluty, inwestycje, podróże i zmiana w mojej karierze. Marzenie o policji, które nie jest już marzeniem. Przepiękne uczucie, nie tylko marzyć i śnić ale to robić i się spełniać! Przed rozwodem byłam “nałogowym poddawaczem”. Mój eks nie był też mistrzem motywacji, a ja przez wszystkie lata wyrobiłam w sobie paskudny nawyk odpuszczania przy pierwszych większych trudnościach. Wiele razy od osób z mojego najbliższego otoczenia, teoretycznie tych którzy powinni mnie wspierać słyszałam słowa “Jeśli teraz nie dajesz rady to co będzie potem” . Myślę, że największym krokiem, takim milowym było odcięcie się od kilku toksycznych znajomości i taki mentalny i cielesny reset. Kolejny raz, gdyby nie praca nad ciałem i głową (to przede wszystkim) to dzisiaj bym pewnie imprezowała,spała z przypadkowymi facetami i ciągle żyła z dnia na dzień myśląc, że jestem szczęśliwa. Dzisiaj marze i nie boje się realizować i wdrążać w życie moich marzeń. Rozwijam się w każdym kierunku. Chce nauczyć się wspinać, może mówić w innym języku (wrócić do Francuskiego, kiedyś byłam biegła w tym języku), kupiłam książki o SEO i tworzeniu stron, chce łamać stereotypy o byciu macochą, chce pisać, chce być Policjantką, chce codziennie ulepszać mój związek itd itp… Nie kończąca się lista, która już nigdy nie skończy się chceniem, ale realizacją. Remonty, domowe naprawy i inne takie. Z kupnem własnego mieszkania przyszły nowe obowiązki. W domu moim i mojego eks to on wszystko robił. Nie dlatego, że ja nie chciałam, raczej dlatego, że on to zawsze mógł zrobić lepiej. A tu nagle swoje 4 kąty, i co? Nie ukrywajmy, nie stać mnie było na wynajęcie pana złotej rączki do wszystkiego… Okazało się, że ja to lubię! Uwielbiam zakupy w sklepach budowlanych, próbowanie nowego modelu szlifierki lub wiertarki to sama frajda. Zanim się spostrzegłam miałam w swojej szafce cały zestaw narzędzi, łącznie ze szlifierka, wycinarką, zestawem do kładzenia paneli i zszywaczem przemysłowym. Nauczyłam się kłaść panele, szlifować ściany, kładzenia gładzi szpachlowej, wymieniać zamek w drzwiach . Sama zaprojektowałam i wykonałam ścianę z desek z paneli. Dalej nie ogarniam i nie kwapię się do hydrauliki i elektryki, ale sama przetkam zlew, wymienię kontakt, czy włącznik światła. Jedno z przyjemniejszych uczuć jakie miałam okazję doświadczyć: SAMODZIELNOŚĆ. Nie chodzi o to, że potrafię sama sobie rachunki zapłacić i zakupy zrobić, chodzi o to że kiedy coś się dzieje, nie wpadam w panikę, nie otwieram książki telefonicznej i nie szukam kogoś do pomocy. W spokoju siadam i myślę : ile z tego mogę zrobić sama, czego będę potrzebować, a dopiero później, jeśli nie ma opcji, proszę o pomoc. Może to brzmieć niedorzecznie dla niektórych, ale dla mnie to oznaka, że ogarniam swoje podwórko. Nikodem No co tu dużo mówić. Gdybym się nie rozwiodła to bym nie poznała Nikodema. Tutaj nie ma co rozwijać. Tak miało być. To miejsce, ten moment, ten czas. Splot wielu wydarzeń w moim i jego życiu spowodował, że mogliśmy siedzieć razem w domku moich dziadków z jego dzieciakami na wakacjach i kreować wspólne wspomnienia, możemy się wspierać i spełniać marzenia. To on nauczył mnie tego, że “Sky is the limit”, a ja dołożyłam do tego swoje “you make me so high, that I can reach the sky!”
jak żyć po rozwodzie forum